fbpx
Menu Close

Wyprawa w Himalaje. Nepal w czasie pandemii

Himalaje Nepalu, Everest i Lhotse

Jesienią, dosyć niespodziewanie, pojawiła się propozycja wyjazdu na wyprawę w Himalaje Nepalu. W planie był trekking w dolinie Khumbu, a celem głównym mierzący 6816 m. Ama Dablam.
W okolicznościach pandemicznych nic nie było pewne, wszystko mogło się nagle zmienić, ale…. decyzja mogła być tylko jedna – jadę w wymarzone Himalaje! 🙂

Himalajskie marzenia

    Odkąd zacząłem wspinać się w górach zimą, wyjazd w Himalaje stał się moim naturalnym marzeniem. Góry wysokie zaczęły być celem moich przygotowań i treningów już parę lat temu, jednak dopiero teraz miałem szansę sprawdzenia się na wysokościach wyższych niż nasze europejskie Alpy. Rok 2020 nie był jednak udany treningowo (lockdown spowodował i na tym polu duże ograniczenia), także właściwie nie zakładałem nawet, że w tym roku uda mi się wyjechać w wymarzone góry. Gdy znajomy przedstawił mi propozycje dołączenia do wyprawy na Ama Dablam, nie zastanawiałem się długo. 🙂 W końcu plan zakładał długi trekking po rejonie Khumbu, miała to być poza tym moja pierwsza wizyta w Nepalu, także Ama Dablam traktowałem jako wisienkę na torcie całego przedsięwzięcia. Choć muszę przyznać, że od czasu pierwszej propozycji wyprawy na tę górę sprzed dwóch lat (wtedy mój wyjazd nie doszedł do skutku), jest to jeden z moich priorytetowych celów w górach wysokich. Ama Dablam to wszak jedna z najpiękniejszych gór w Himalajach! Górze tej poświęcę jednak osobny wpis, w tym będzie przede wszystkim o Nepalu, Himalajach i trekkingu w dolinie Khumbu.

Katmandu, Nepal

Lądowanie w stolicy Nepalu, Katmandu

Turystyka w czasach pandemii

   Podróże po świecie są w obecnym, pandemicznym czasie obarczone ryzykiem nagłej zmiany sytuacji. Nieprzewidywalność zdarzeń zwiększa ryzyko niepowodzenia wyjazdu lub jego poważnych komplikacji na dowolnym etapie. Jeżeli jesteśmy zdeterminowani, to po prostu musimy zaakceptować to ryzyko. Możemy mieć wpływ jedynie na stosowane przez nas samych zasady bezpieczeństwa, jednak nie mamy żadnego na wprowadzane i zmieniające się dynamicznie obostrzenia. Nie powinniśmy jednak tych restrykcji traktować wyłącznie jako mechanizmu odbierania nam naszej prywatnej wolności. W końcu tak dynamiczny rozwój pandemii na świecie nastąpił właśnie przez swobodę, łatwość i masowość podróży.
   Wprowadzenie obowiązku wykonywania testów na koronawirusa SARS-CoV-2 przed lotem czy na miejscu pobytu jest uciążliwe i drogie, jednak wydaje się zasadne. Możemy być dzięki temu niemalże pewni, że nie przywozimy nikomu niechcianego prezentu. 😉 Pamiętajmy, że sytuacja rdzennej ludności w biedniejszych krajach jest obecnie bardzo trudna. Z jednej strony ograniczenia ruchu turystycznego powodują powiększanie się ubóstwa, z drugiej strony mieszkańcy boją się zarażenia chorobą, która może spowodować fatalne skutki dla społeczności żyjących w odległych, górskich wioskach, z dala od jakiejkolwiek opieki medycznej.

koronawirus SARS-CoV-2

Świat w czasie pandemii (fot. Shutterstock)

Koronawirusowe restrykcje w Nepalu

Testy PCR przed przylotem

   Jesienią 2020 wjazd do Nepalu możliwy był tylko z negatywnym testem na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Test musiał być wykonany max. 72 godz. przed lądowaniem w Katmandu, co już samo w sobie było kluczowym utrudnieniem. Cała nasza podróż miała trwać prawie 30 godz., do czasu lotów dochodziła bowiem przesiadka w Stambule i oczekiwanie na samolot do Nepalu. Trzeba więc precyzyjnie wybrać dzień i godzinę pobrania próbki i liczyć na to, że wynik dostaniemy na czas. Polskie laboratoria były w tym czasie przeciążone i czas oczekiwania mógł wynieść nawet 48 h lub więcej. To był dla nas najbardziej nerwowy i niepewny moment wyjazdu, bowiem pozytywny wynik testu oznaczałby zakończenie wyprawy jeszcze na lotnisku. 😉 W przypadku lotów przez Stambuł mamy opcję wykonania testu na lotnisku (czas oczekiwania na wynik testu PCR to ok. 6 godz.), także jest to dodatkowa opcja, jakby wyniki z polskiego laboratorium nie przeszły na czas.
  

Himalaje, widok z Katmandu

Widok na Himalaje z tarasu hotelu w Katmandu

Kwarantanna

   Po przylocie do Katmandu czekała nas tygodniowa kwarantanna w hotelu. Nie była ona jakoś zbyt uciążliwa, ponieważ z tarasu na hotelowym dachu mieliśmy widok na rozległą panoramę doliny Katmandu. Koronawirusowe restrykcje w stolicy Nepalu spowodowały zmniejszenie smogu, który trawi tę okolicę na codzień i niekiedy naszym oczom ukazywały się Himalaje. 🙂 Mogliśmy też wyjść w pobliże hotelu po posiłki, więc nie byliśmy na sztywno zamknięci w czterech ścianach. Obowiązkowy okres izolacji minął więc dosyć szybko i niezbyt kłopotliwie. Niestety nie mogliśmy pozwiedzać miasta, mieliśmy na to jedynie chwilę po powrocie z gór.
   Kwarantanna nie była w żaden sposób kontrolowana przez jakieś służby, jej przebieg zależał więc wyłącznie od naszej dyscypliny.   

Ponowny test PCR

   Piątego dnia musieliśmy wykonać kolejny test na COVID19. Dopiero po otrzymaniu negatywnego wyniku tego testu mogliśmy udać się do Lukli, gdzie miała rozpocząć się nasza himalajska przygoda. Mogliśmy też w końcu wyjść legalnie na ulicę, pozwiedzać słynny Thamel i zrobić zakupy. Katmandu w czasie pandemii okazało się mało zatłoczonym miastem. Ruch uliczny był ponoć zdecydowanie mniejszy niż zawsze, a wiele sklepów było pozamykanych z powodu restrykcji.

Katmandu, dzielnica Thamel

Boczne ulice Thamelu, Katmandu

Ograniczenia ruchu turystycznego

   Po całkowitym lockdownie w pierwszej połowie 2020 roku, Nepal częściowo otworzył się na turystów jesienią. Większość tras turystycznych w Himalajach pozostała jednak zamknięta. Dozwolony został jedynie trekking w rejonie Khumbu. Wydano nieliczne pozwolenia na wejścia na himalajskie szczyty, dopuszczono jednak możliwość wspinaczki tylko na kilka gór. Najwyższym szczytem, na który wydano pozwolenia w 2020 roku był Ama Dablam (6816 m.). Wyprawę na ten szczyt można było zorganizować wyłącznie za pośrednictwem agencji nepalskiej.
   Wiele górskich wiosek ma pozamykane lokale (lodże, restauracje), nie wszędzie mamy zatem możliwość noclegu czy zjedzenia posiłku. Nie jest to związane z jakimiś państwowymi restrykcjami, po prostu część mieszkańców pozamykała swoje obiekty w trosce o własne bezpieczeństwo.

Maseczki

   Restrykcje związane z pandemią koronawirusa nakazują używanie maseczek na ulicach i we wszystkich pomieszczeniach zamkniętych. Nakaz ten obowiązuje również na trasie trekkingu, zwłaszcza po wejściu na tereny wiosek.

Dzielnica Thamel, Katmandu

Dzielnica Thamel, Katmandu

Plan naszej wyprawy

   Nasz wyjazd zorganizowaliśmy przy współpracy z agencją nepalską Prestige Adventure, która ułożyła nasz plan pobytu i załatwiła wszelkie formalności. Po stronie agencji była też organizacja trekkingu i baz wyprawowych pod Island Peak i Ama Dablam. Działalność górską mieliśmy prowadzić samodzielnie.
   Plan wyprawy zakładał trekking z Lukli w kierunku Everest Base Camp z wejściem na Kala Pattar, następnie trekking do Chukhung, wejście aklimatyzacyjne na Island Peak, przejście do bazy pod Ama Dablam i akcję górską na tej górze, parę dni rezerwy mieliśmy wykorzystać na dodatkowy trekking do Gokyo.    
    Prawdopodobnie z uwagi na fakt, że tydzień straciliśmy na kwarantannę, plan ten był intensywny i zakładał codzienne zwiększanie wysokości, tylko z jednym dwudniowym przystankiem w Namche Bazar. W praktyce schemat ten okazał się zbyt intensywny dla prawidłowego procesu aklimatyzacji. Ale o tym dopiero przekonałem się w trakcie. 😉 W końcu dopiero tutaj miałem zbierać nowe doświadczenie większych wysokości (do tej pory byłem byłem najwyżej w Alpach na 4500 m.). 

Lukla, start wyprawy

Start naszej wyprawy w Lukli

   Skład całej wyprawy stanowiła nasza polsko-szwajcarska czwórka uczestników oraz dwójka Sherpów (przewodnik i kucharz). Akcję górską na Ama Dablam planowaliśmy prowadzić w dwójkowym zespole, a do wejścia na Island Peak miała dołączyć nasza szwajcarska koleżanka.

Lukla – brama Himalajów

  Lukla to mała himalajska wioska leżąca na wysokości 2860 m. n.p.m. Za sprawą znajdującego się tu lotniska, jest to początkowe miejsce trekkingów i wypraw w rejonie Khumbu. To tutaj wyruszają ekspedycje na Everest, Lhotse, Czo Oju, Ama Dablam i inne góry znajdujące się w okolicy. Trekking do bazy pod Everestem to jedna z najpopularniejszych i najciekawszych tras turystycznych w Nepalu. Lonely Planet umieścił rejon Khumbu na 6 miejscu najlepszych na świecie destynacji podróżniczych.

Lukla, lotnisko Tenzing-Hillary

Lukla, lotnisko Tenzing-Hillary

Wsiadając do samolotu w Katmandu lepiej usiąść po lewej stronie, wtedy mamy lepsze widoki na ośnieżone i oblodzone himalajskie wierzchołki. Lot trwa ok. 30 min.
   Lotnisko Tenzing-Hillary (pierwsi zobywcy Everestu) w Lukli uważane jest za najniebezpieczniejsze lądowisko na świecie. Posiada krótki i stromy pas, a jego nachylenie pozwala wyhamować lądowanie i przyśpieszyć rozpędzenie maszyny podczas startu. Pogoda bywa tu często kapryśna, co w połączeniu z położeniem i budową pasa startowego było powodem kilku katastrof lotniczych. Obserwując podejście do lądowania odnosi się wrażenie, że niemożliwym jest trafienie samolotem w tak mały pas startowy. Miałem w pewnym momencie głębokie przekonanie, że niechybnie się rozbijemy. 🙂 Piloci samolotów do Lukli to jednak profesjonaliści, zarówno lądowanie jak i start w drodze powrotnej odbyły się bez najmniejszych problemów.
   Po wylądowaniu w Lukli i odprawie bagażu mieliśmy otwartą drogę do naszej himalajskiej przygody w rejonie Khumbu.

Lotnisko w Lukli, Nepal

Po wylądowaniu w Lukli. Himalaje Nepalu, rejon Khumbu

Himalaje -rejon Khumbu

Szerpowie

    Rejon Khumbu zamieszkują przede wszystkim Szerpowie. To himalajski lud pochodzenia tybetańskiego, który na obszary Nepalu trafił kilkaset lat temu. Nazwa narodu Szerpów pochodzi od języka tybetańskiego i oznacza „ludzi wschodu”. Najwyżej położone wioski Himalajów zamieszkały są właśnie przez Szerpów. Zajmują się tam oni głównie rolnictwem, hodowlą zwierząt, handlem, a współcześnie także turystyką. Wraz z rozwojem himalaizmu turystyka stała się ich głównym źródłem dochodu. Szerpowie wyspecjalizowali się jako tragarze górscy i przewodnicy. Wraz z rozwojem umiejętności technicznych, coraz więcej z nich staje się znakomitymi himalaistami. Mają oni bowiem niesamowite zdolności genetyczne do wysiłku na dużych wysokościach. Przez lata pozostawali w cieniu sławnych zdobywców himalajskich szczytów, wykonując powierzone zadania jako wynajęci pracownicy. Większość sukcesów światowego himalaizmu nie byłaby możliwa do osiągnięcia, gdyby nie pomoc i zaangażowanie Szerpów. Obecnie coraz więcej z nich zostaje profesjonalnymi sportowcami.    
   Potwierdzeniem ich siły, umiejętności i ogromnego doświadczenia było pierwsze zimowe wejście na K2 w dniu 16.01.2021 r., dokonane przez 10-ciu Nepalczyków, w tym 9-ciu Szerpów.

Dingboche, rejon Khumbu, Himalaje

Dingboche (4300 m. n.p.m.), wysokogórska wioska zamieszkała przez Szerpów

Buddyzm tybetański

   Religią dominującą na tych terenach jest buddyzm tybetański. Zarówno na uliczkach wiosek, jak i na drodze tras turystycznych, napotkamy więc liczne obiekty sakralne związane z buddyzmem. Najprostszym typem takiej budowli jest stupa – mała kapliczka buddyjska. Tybetańskim odpowiednikiem stupy jest czorten, przybierający zwykle trochę większe rozmiary.

Mani

Wzdłuż ścieżek i dróg znajdziemy także wiele kamieni i murków Mani. Tworzą je kamienne płyty lub skały z wymalowanymi lub wyrzeźbionymi w języku tybetańskim znakami mantry (modlitwy) Om Mani Padme Hum – najpopularniejszej mantry buddyzmu tybetańskiego. Znaki tej mantry znajdziemy także na flagach modlitewnych Lung ta czy młynkach modlitewnych. Zgodnie z buddyjskim zwyczajem kamienie i ściany Mani należy obchodzić z lewej strony, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Tradycja buddyjska zakłada, że w tę stronę obraca się Ziemia i wszechświat. W Nepalu największe nagromadzenie kamieni, murków i ścian Mani występuje właśnie w rejonie Khumbu.

Czorten w rejonie Khumbu

Czorten z zawieszoną flagą Lung ta i flagą Darchog

Lung ta

   Bardzo charakterystycznym elementem krajobrazu rejonu Khumbu są modlitewne flagi Lung ta. Wieszanie ich to ważny element buddyjskiej tradycji. Ma na celu pobłogosławienie terenu, oczyszczenie energii i wprowadzenie harmonii w danym miejscu. Lung ta składa się z kwadratowych lub prostokątnych skrawków materiału połączonych w górnym boku za pomocą sznurka. Na każdym z nich wypisane są mantry i symbole buddyjskie. Prostokąty występują w pięciu kolorach ułożonych w ściśle określonej kolejności (niebieski, biały, czerwony, zielony i żółty). Na jednej fladze występuje z reguły wielokrotność tych pięciu kolorów. Każdy reprezentuje jeden element (żywioł) i posiada określone znaczenie. Niebieski symbolizuje niebo i przestrzeń, biały – powietrze i wiatr, czerwony – ogień, zielony – wodę, żółty – ziemię. W tradycji tybetańskiej zdrowie i harmonia powstają dzięki równowadze tych pięciu elementów. Flagi wiesza się ukośnie – niebieski prostokąt powinien być wyżej (bliżej nieba), a żółty niżej (bliżej ziemi). 

Darchog

    
Pionową odmianą flagi modlitewnej jest Darchog. Występuje jako duży pojedynczy prostokąt, przymocowany dłuższym bokiem do pionowego słupa.
   Wszystkie obiekty sakralne harmonijnie wpisują się w nepalski krajobraz. Komponują się doskonale z sylwetkami strzelistych wierzchołków, estetycznie barwiąc panoramy Himalajów Nepalu.

Kamień Mani i flaga Darchog

Obiekty sakralne buddyzmu tybetańskiego: kamień mani i flaga Darchog

Trekking w kierunku Everest Base Camp

Lukla – Phakding

   Lądowaniem w Lukli rozpoczęliśmy część trekkingową naszej wyprawy.  Po krótkim odpoczynku i przepakowaniu naszych bagaży wyruszyliśmy w drogę do Phakding, miejsca naszego pierwszego noclegu. Wchodząc do wioski możemy poczuć swoisty klimat himalajskich osad Nepalu. Posągi Buddy, bramy z młynkami modlitewnymi, flagi Darchog i inne obiekty religijne wprowadzają nas w nieznany mi dotąd orientalny świat i kulturę mieszkańców Himalajów. Na głównej ulicy Lukli poczujemy się jeszcze przez chwilę jak na Thamelu. Pełno tu sklepów ze sprzętem i ubraniami górskimi czy pamiątkami. Tylko turystów brak – tego poranka przyleciało ledwie kilku obcokrajowców. Zapewne zatłoczona w normalnym sezonie uliczka świeciła pustkami.

Lukla, Himalaje Nepalu

Główna ulica Lukli

Kusum Kanguru

   Wychodząc z centrum wioski zanurzamy się już coraz bardziej w uroczym himalajskim krajobrazie rejonu Khumbu. Mijamy kolejne buddyjskie obiekty, wioski i pola uprawne. Raz po raz wynurzają się gdzieś z oddali oblodzone ściany himalajskich sześciotysięczników. Tuż za wioską Thadokosi, pomiędzy dwoma zboczami odchodzącej na prawo doliny, ukazuje nam się dostojny Kusum Kanguru (6367 m. n.p.m.). Widok pierwszego tak pięknego sześciotysięcznika wzmaga ekcytację, a to dopiero namiastka pejzaży, które czekają na nas w głębi doliny.

Kusum Kanguru

Widok na Kusum Kanguru

   Oprócz pięknych widoków, zachwycają też warunki atmosferyczne. Temperatura 17-18o C, brak wiatru i bezchmurne niebo. W słońcu jest wręcz czasem gorąco. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie jesień w Himalajach. Odniosłem z początku wrażenie, jakby dalej panował tu klimat zwrotnikowy. Oczywiście jest to wrażenie złudne, bowiem im wyżej i dalej w głąb gór, tym robi się zimniej.
   Trasa trekkingu wiedzie doliną, wzdłuż koryta rzeki Dudh Koshi. Woda w niej ma mętny, turkusowy kolor, charakterystyczny wód spływających z lodowców. Przy ścieżce napotykamy liczne budowle sakralne, które towarzyszyć już nam będą przez cały pobyt w Himalajach.

W drodze do Phakding

Flaga Darchog, murek Mani i czorten.

   Phakding leży ok. 200 m. niż Lukla, szlak prowadzi nas jednak raz w dół, raz w górę, dlatego robimy większe przewyższenie. Spokojnym tempem i z przerwą na herbatę po drodze, docieramy na miejsce w porze lunchu. Resztę dnia spędzimy na odpoczynku w lodży, by nazajutrz wyruszyć do Namche Bazar. Ale o tym w następnej części… 😉

Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć do tego artykułu:
Nepal w czasie pandemii – część 1

Wybrane powiązane posty

Posted in Himalaje, Nepal, Wspinaczka górska, Wyprawy górskie

There are no reviews yet.

Be the first to review “Wyprawa w Himalaje. Nepal w czasie pandemii”