fbpx
Menu Close

Różne barwy oceanu. Wzdłuż wybrzeża Pacyfiku (2)

Natural Bridges, Oregon Coast, USA

Amerykańskie wybrzeże Pacyfiku czaruje malowniczymi widokami, a przejazd wijącą się wzdłuż oceanu drogą jest marzeniem wielu turystów. SR-1 prowadzi przez najpiękniejsze rejony kalifornijskiego wybrzeża. Jej kombinacja z US Route 101 powiedzie nas aż na północne krańce stanu Waszyngton, by po drodze zachwycić cudownym wybrzeżem Oregonu.

   Kontynuujemy podróż trasą naszego ostatniego USA Highactive Roadtrip 2021. W pierwszym artykule Wzdłuż wybrzeża Pacyfiku (1) opisaliśmy przejazd legendarną drogą Pacific Coast Highway. W miejscowości Oxnard dołącza ona do nowej autostrady US Route 101 i prowadzi nas do miejscowości Santa Barbara. Warto się tu zatrzymać choćby na chwilę, bo jest to jedno z ciekawszych miast w tej części Kalifornii. 

Santa Barbara

   Santa Barbara odwiedzaliśmy w 2019 i 2020 roku, podczas ostatniej podróży po USA już się tutaj nie zatrzymywaliśmy. Planując zwiedzanie wybrzeża Pacyfiku warto jednak uwzględnić choć krótkie zwiedzenie miasta. Już w ciągu 2 godzin możemy zobaczyć właściwie najciekawsze atrakcje miasta.

Molo w Santa Barbara, California, USA

Molo w Santa Barbara

Molo w Santa Barbara

   Najczęściej odwiedzanym miejscem w Santa Barbara jest z pewnością zabytkowe drewniane molo, które prowadzi do historycznej przystani rybackiej. Wybudowane w 1872 roku było najdłuższym molo wybrzeża pomiędzy San Francisco a Los Angeles. Jest to też najstarsze molo w Kalifornii. Molo ma ponad 700 m długości, a jego konstrukcja wsparta jest na 2307 palach zanurzonych w oceanie. Cechą charakterystyczną zwiedzania tego obiektu jest możliwość wjechania na molo samochodem (na molo dostępne są parkingi). Znajdują się tu restauracje, sklepy z pamiątkami, sklepy wędkarskie, sala wystawowa Chanels Islands i muzeum morskie. 

Molo w Santa Barbara, California

Molo w Santa Barbara

Charakterystycza architektura Santa Barbara

   Z molo w kierunku downtown prowadzi ulica State St. W trakcie spaceru z pewnością zwrócimy uwagę na charakterystyczną architekturę  hiszpańskiego odrodzenia kolonialnego. Nadaje ona miastu oryginalny klimat i chroniona jest poprzez restrykcyjne lokalne przepisy budowlane, które narzucają styl powstającej tu nowej zabudowy. Budynki malowane są tu na biało, a dachy pokryte ceglaną dachówką. Dzięki temu, przyjeżdżając tu np. z oddalonego o 2 godziny drogi Los Angeles, czujemy się jakbyśmy trafili na inny kontynent. 🙂 

  W centrum miasta znajdziemy liczne restauracje, puby i winiarnie. Szczególnie polecamy spróbować dań zawierających ryby i owoce morza, są przepyszne!

State Street w Santa Barbara

State Street w Santa Barbara

Budynek Sądu Najwyższego Hrabstwa Santa Barbara

   Nasze wizyty w Santa Barbara były raczej krótkie i nie zdążyliśmy jakoś szczególnie zwiedzić całego miasta i wszystkich wartych odwiedzenia miejsc. Dla nas najciekawszym z nich okazał się budynek Sądu Najwyższego Hrabstwa Santa Barbara (Superior Court Of California County Of Santa Barbara).    

  Budynek powstał w 1929 roku w miejscu zniszczonego podczas trzęsienia ziemi z 1925 r. poprzedniego gmachu sądu. Uznawany jest przez architektów za „najwspanialszą budowlę hiszpańskiego odrodzenia kolonialnego, jaką kiedykolwiek zbudowano”. Jest doskonałym przykładem na to, jak styl hiszpańskiego kolonializmu wpisał się w architektoniczny charakter miasta Santa Barbara. Gmach sądu jest otwarty do zwiedzania dla turystów. Można w nim zobaczyć m.in. historyczną salę rozpraw, czy wejść na widokowy taras wieży zegarowej, skąd roztacza się wspaniały widok na miasto i jego okolice. 

Budynek Sądu Hrabstwa Santa Barbara

Budynek Sądu Najwyższego Hrabstwa Santa Barbara

W stronę wybrzeża Big Sur

   Z miasta Santa Barbara US Route 101 prowadzi przez jakiś czas tuż przy wybrzeżu, a w miejscowości Las Cruces autostrada rozdziela się ze starą drogą SR-1. Chcąc zachować historyczny charakter podróży wybieramy „Jedynkę” (nie jest ona jednak na tym odcinku widokowa), szybciej przemieścimy się na północ drogą 101. Obie trasy łączą się ze sobą ponownie w miejscowości Pismo Beach

Plaża stanowa w Pismo Beach, California

Plaża stanowa w Pismo Beach

Pismo Beach

   Pismo Beach to niewielkie zabytkowe nadmorskie miasteczko, które przyciąga jednak rzesze turystów. Posiada zabytkowe molo i piękną plażę stanową, jednak nie to jest główną atrakcją regionu. To tutaj spotykają się miłośnicy quadów i off-roadu by zasmakować przygody i emocji związanych z jazdą po wydmach. Specjalnie do tego celu udostępniony został rejon Oceano Dunes

Oceano Dunes

   Oceano Dunes to jeden z nielicznych nadmorskich obszarów stanowych w Kalifornii, który oferuje wyjątkową możliwość wjeżdżania quadami i pojazdami terenowymi na wydmy. Wyznaczone są tu również kempingi, na których można nocować, a wieczorem rozpalić ognisko. Miejsce to odwiedziłem kiedyś z kolegą Marcinem w trakcie motocyklowej wycieczki. Mieliśmy ogromną chęć zasmakować plażowego off-roadu, choć z naszym sprzętem zapewne za daleko byśmy nie ujechali. 😉 Rejon ten na tego typu aktywności jest jednak imponujący! 

Na parkingu przy Oceano Dunes. Pismo Beach, California

Na parkingu przy Oceano Dunes

Cambria

   Z Pismo Beach kierujemy się dalej na północ oddalającą się od oceanu drogą. Naszym celem w tej części wybrzeża jest najbardziej malowniczy odcinek SR-1, leżący pomiędzy miejscowościami Cambria a Carmel-by-the-Sea, główna część tego regionu nazywana jest Big Sur

   Cambria była miejscem naszego pierwszego noclegu podczas ostatniego road tripu po USA. Aby dostać się tam z San Diego w ciągu jednego dnia, wybraliśmy najszybszą opcję dojazdu (pominęliśmy rejony, które już znamy) i ostatecznie wjeżdżaliśmy do Cambrii drogą nr 46. Oferuje ona również bardzo ciekawe widoki, mimo że ocean jest na tym odcinku widoczny z oddali. 

Widoki na trasie drogi nr 46 do Cambrii. California

Widoki na trasie drogi nr 46 do Cambrii

Zachód słońca nad Moonstone Beach

   Do Cambrii dotarliśmy na godzinę przed zachodem słońca, lecz sporo czasu straciliśmy na znalezienie miejsca na nocleg. Większość parkingów przy trasie jest przeznaczona do użytku dziennego i nie można na nich przebywać w nocy. Zakazy parkowania po zmierzchu umieszczone są także na długich odcinkach pobocza i wcale nie jest łatwo zaparkować vana czy kampera legalnie na noc. Udało się nam takie miejsce znaleźć dopiero w okolicy Moonstone Beach, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się ładnym zachodem słońca nad oceanem.

Zachód słońca na Moonstone Beach. Cambria, California

Zachód słońca na Moonstone Beach

   Pogoda sprzyjała, nie było silnego wiatru, który w kolejnych dniach nie pozwalał mi odpalić drona. Wystarczyło też więc czasu na zrobienie paru ujęć z powietrza. Zaskoczył nas jedynie chłód, było tu o wiele zimniej niż w San Diego, a prognozy sygnalizowały ochłodzenie. Po chwili kontemplacji pierwszego wieczoru nad oceanem, trzeba było przygotować naszego vana to pierwszego noclegu. Trzeba przyznać, że road trip rozpoczęliśmy dosyć intensywnie. 😉

Ponad Moonstone Beach. Cambria, California

Ponad Moonstone Beach. Widok na Leffingwell Landing Park, po prawej droga SR-1

Poranne mgły

   Noc faktycznie okazała się chłodna, ale takie warunki nie są akurat dla nas problemem. Tuż przed wschodem słońca przemieściliśmy się na najbliższy parking, przy którym można było w nadmorskiej scenerii wypić kawę. Niestety wschody słońca w tym okresie rzadko bywają atrakcyjne z uwagi na okrywające przestrzeń mgły. 

Kalifornijska "Jedynka" o poranku

Kalifornijska „Jedynka” o poranku

   Mieliśmy jednak na tyle szczęścia, że po wschodzie słońca zaczęło się nieco przejaśniać i stopniowe odsłaniały się przed nami ciekawsze widoki. Mgły jednak towarzyszy już nam codziennie w godzinach dopołudniowych i wiele atrakcyjnych miejsc nie mogliśmy uchwycić w kadrach z powodu zupełnego braku widoczności. Cały nasz przejazd przez kalifornijskie wybrzeże warunkowany był w zasadzie mgłami – zatrzymywaliśmy się nie tyle na planowanych punktach, co w miejscach, w których odsłaniały się choć na chwile nadmorskie pejzaże. Ten poranek nie zapowiadał się ciekawie, ale i tak okazał się być jednym z lepszych widokowo. 😉

Punkt widokowy William Randolf Hearst Memorial. Cambria, California

Poranek na parkingu punktu widokowego William Randolf Hearst Memorial

Słonie morskie na Elephant Seal Vista Point

   Pierwszą miejscowością na trasie dalszej podróżny „Jedynką” jest San Simeon. W tej okolicy znajduje się wyjątkowa plaża. Jest to jedno z dwóch miejsc w Kalifornii, do którego w okresie lęgowym przybywają słonie morskie północne (Mirungi północne). W okresie jesienno-zimowym pojawia się tu nawet 18 tysięcy osobników. Największe samce ważące do 2,5 tony, toczą w tym czasie całodzienne bitwy o miejsce na plaży dla swoich haremów pełnych samic, z którymi rozpoczną rytuał godowy.
   Ten niecodzienny spektakl oglądać można w punkcie obserwacyjnym Elephant Seal Vista Point w okresie od listopada do marca. W wakacje jest tu zdecydowanie spokojniej. Spotkaliśmy tu jednak kilkadziesiąt lwów wylegujących się na plaży. 
Słonie morskie na Elephant Seal Vista Point, California

Słonie morskie na Elephant Seal Vista Point

Big Sur pokryte mgłą

   Tego dnia przejeżdżaliśmy najciekawszym widokowo odcinkiem kalifornijskiego wybrzeża. Niestety większość atrakcyjnych panoram na trasie skryła się przed nami pod kołdrą gęstych chmur, gdzieniegdzie tylko odsłaniając przed nami swe uroki. W rejonie Big Sur jest wiele punktów, przy których chcielismy się zatrzymać i zwiedzić, jednak pogoda odebrała nam tę możliwość. Nie opisujemy zatem większości ciekawych miejsc w tym rejonie, bo… po prostu ich nie widzieliśmy. 😉 Chcąc pozostać w zgodzie z harmonogramem podróży pojechaliśmy więc dalej, nie czekając już na ewentualną poprawę pogody. Poniżej opisujemy więc tylko kilka miejsc, które udało nam się zobaczyć.

Pokryte mgłami wybrzeże Big Sur, California

Pokryte mgłami wybrzeże Big Sur

Gamboa Point

   Jednym z miejsc, które odkryły się przez nami w czasie przejazdu był Gamboa Point. Samochód można tu bezpiecznie zatrzymać na poboczu, a punkt ten oferuje ładną panoramę na ocean i znajdującą się w dole klifu plażę. Część wybrzeża była zatopiona we mgle, jednak cieszyliśmy się z tego widoku niezmiernie. 🙂 Tego dnia nie trafiliśmy na wiele takich momentów. 

Gamboa Point, California

Gamboa Point

Julia Pfeiffer Burns State Park Vista Point

   Kolejnym miejscem, które uraczyło nas swą niezwykłą panoramą były klify Parku Stanowego Julia Pfeiffer Burns. Znajduje się tu dogodny parking dla samochodów, dzięki czemu można się tu zatrzymać na dłużej. Punkt ten jest dobrym miejscem na odpoczynek w podróży. Podziwiać tu możemy niezwykłe panoramy kalifornijskiego wybrzeża, nad którym piętrzą się strzeliste klify, a z błękitnego oceanu wyłaniają się zatopione w nim skały. 

Przystanek na Julia Pfeiffer Burns State Park Vista Point. Big Sur, California

Przystanek na Julia Pfeiffer Burns State Park Vista Point w rejonie Big Sur

Little Sur River Beach

   Nasz samochód dalej płynął we mgłach, aż dojechaliśmy do miejsca, w którym rzeka Little Sur uchodzi do oceanu. Mała zatoczka pozbawiona była mgieł, zatem zatrzymaliśmy na poboczu samochód i pospiesznie uchwyciliśmy ten moment na zdjęciach. Tego dnia tak właśnie łapaliśmy widoki – od przypadku, do przypadku. 🙂 Swoją drogą, w tym miejscu znajduje się rozległa piaszczysta plaża, więc jest to całkiem fajny punkt na plażowanie. 

Little Sur River Beach. Big Sur, California

Little Sur River Beach

Bixby Creek Bridge

   Połowicznym sukcesem zakończył się nasz przyjazd nad mostem Bixby Creek. Jest to niewątpliwie ikona kalifornijskiej „Jedynki”, największy i najbardziej okazały most na trasie. Ze względu na swe walory estetyczne jest to też jeden z najczęściej fotografowanych mostów w Kalifornii. W momencie ukończenia jego budowy w 1932 roku był to najwyższy jednoprzęsłowy most łukowy na świecie. Most ma 218 m długości, 79 m prześwitu i 110 m rozpiętości. Do budowy jego betonowej konstrukcji zużyto 300 ton stali zbrojeniowej i 45 tys. worków cementu (5000 m3).

   Marzyły mi się ujęcia mostu Bixby Creek z drona, ale warunki zupełnie na to nie pozwalały. Udało mi się zrobić tylko kilka zdjęć z klifu. Nie ma co jednak narzekać, bo w końcu chmury mogły się w ogóle nie rozejść, nawet na chwilę. 😉 

Bixby Creek Bridge. Big Sur, California

Most Bixby Creek

Soberanes Point

   Niedaleko miejscowości Carmel-by-the-Sea znajduje się ciekawy punkt widokowy i spacerowy Soberanes Point. Samochód możemy zostawić na poboczu i udać się na spacer dostępnymi tu ścieżkami turystycznymi. Szlaki prowadzą tu nie tylko klifami wzdłuż wybrzeża, można stąd też udać się na drugą stronę drogi wgłąb lądu trasami Soberanes Canyon Trail czy Garrapata State Park Bluff Trail

   Tego dnia było to jedno z ostatnich miejsc nad wybrzeżem, nad którym się zatrzymaliśmy. W planie mieliśmy przejechać przez San Francisco, a na nocleg dojechać gdzieś w okolice Parku Narodowego Redwood. Do przejechania było sporo i odcinek do SF przejechaliśmy już opcją jak najszybszą, czyli autostradowymi odcinkami drogi 101. 

Soberanes Point, California

Soberanes Point

San Francisco

   Droga SR-1 przebiega w San Francisco przez najbardziej znany symbol miasta, czyli most Golden Gate. Samo San Francisco zasługuje raczej na osobny wpis i mimo, że byliśmy tu w 2019 roku tylko przez parę godzin, to zostawimy dokładniejszy jego opis na kolejny artykuł. Trasa ostatniego road tripu kalifornijskim wybrzeżem przeprowadziła nas jednak ponownie przez most Golden Gate i jego malownicze okolice. Tym razem nie zatrzymywaliśmy się już na licznych punktach widokowych, które pozwalają turystom spojrzeć na kultowy obiekt z każdej prawie strony.

   Most Golden Gate oddano do użytku w 1937 roku. Przebiega nad cieśniną Golden Gate, łącząc San Francisco z hrabstwem Marin. Co roku przejeżdża przez niego ok 3,5 mln pojazdów. Most jest tak duży, że jego konserwacja nigdy się nie kończy. Jest on popularnym celem turystów, jak i… samobójców. Szacuje się, że jest to najczęstsze miejsce popełniania samobójstw na świecie. Most wystąpił w wielu produkcjach filmowych. Przejazd przez most jest płatny – szacuje się, że od momentu otwarcia zarobił on na siebie ok 1 mld dolarów.

Most Golden Gate w San Francisco. California

Most Golden Gate w San Francisco

   Pojechaliśmy dalej na północ, bo czas uciekał, a do miejsca noclegu było jeszcze daleko. Następnego dnia mieliśmy wjechać już na wybrzeże Oregonu, po drodze odwiedzając sekwoje w Parku Stanowym Redwood. Tempo pierwszych dni road tripu było ogromne, ale główne cele naszego wyjazdu znajdowały się na północy, a do przejechania były olbrzymie odległości. 

Poranek na Moonstone Beach

   Tego dnia przejechaliśmy ponad 800 km i miejsce noclegu znaleźliśmy już po zachodzie słońca. Wschodzące słońce chcieliśmy powitać na Moonstone Beach, lecz poranne mgły zasłoniły nie tylko słońce, ale też i całą okolicę. 😉 Z początku dnia mieliśmy w planie podziwiać olbrzymie sekwoje w parku Redwood, a do tego mglista pogoda nie była przeszkodą. Szkoda jednak widoków, które oferuje wybrzeże. 

Poranek na Moonstone Beach, California

Mglisty poranek na Moonstone Beach

Park Stanowy Prairie Creek Redwoods

   Redwoods to dwa, leżące obok siebie parki – stanowy i narodowy. Obydwa powstały w celu ochrony okazałych sekwoi, największych drzew na świecie. Park Narodowy Redwood leży nieco wgłąb lądu, stąd zdecydowaliśmy się na odwiedzenie Parku Stanowego Prairie Creek Redwoods, w który wjeżdżamy drogą biegnącą równolegle do trasy SR-1. Gigantyczne sekwoje widzieliśmy już dawniej w Parku Narodowym Sekwoi, także nie zrobiły już na nas tak wielkiego wrażenia, jak za pierwszym razem. Spacer wśród tych olbrzymów jest jednak zawsze zachwycający, więc nie odmówiliśmy sobie wycieczki jednym z dostępnych tu szlaków pieszych. 

Sekwoje w Parku Stanowym Redwoods, California

Sekwoje w Parku Stanowym Redwoods

   Park Stanowy Prairie Creek Redwoods porośnięty jest również lasem deszczowym, co zdecydowanie wzmacnia klimat wycieczek po tutejszych szlakach. Do parku przynależy pas nadmorski, w którym znajduje się pole namiotowe z parkingiem dla samochodów (dojechać tu można drogą szutrową). Tuż nad wybrzeżem znajduje się Fern Canyon, który został wykorzystany jako tło do filmu Park Jurajski.

   Cała okolica jest królestwem wielu gatunków zwierząt. Można spotkać tu łosie, jelenie, niedźwiedzie czarne i różne gatunki ptaków. Szczególnie często widuje się tu gatunek jelenia kanadyjskiego Roosevelta. My również mieliśmy okazję spotkać wylegujące się w trawie stado tych zwierząt.

Jeleń kanadyjski Roosevelta w Parku Stanowym Redwoods, Kalifornia

Stado jeleni kanadyjskich Roosevelta w Parku Stanowym Redwoods

Sekwoje, największe drzewa świata

   Sekwoja jest drzewem iglastym z rodziny cyprysowatych. Jej gatunek, Sekwoja wieczniezielona porasta lasy Kalifornii i Oregonu. Sekwoje tam rosnące są obecnie najwyższymi drzewami świata. Żyją do 2 tysięcy lat, ale to nie jest rekord jeżeli chodzi o długowieczność drzew. Do najstarszych drzew świata należą sosny długowieczne w Górach Białych (Ancient Bristlecone Pine Forest) w Kalifornii, gdzie wciąż rosną okazy mające prawie 5 tysięcy lat! Do niedawna uważano rosnące tam drzewo Methuselah za najstarsze drzewo świata, jednak najnowsze odkrycia sugerują, że najstarsze drzewo świata rośnie w Szwecji.

   Sekwoje w Parku Stanowym i Narodowym Redwood są najwyższymi drzewami na świecie. Mierzą nawet 115 m wysokości! Większość najstarszych sekwoi na świecie żyje właśnie tutaj. W trosce o ich bezpieczeństwo, dokładna lokalizacja tych najwyższych z nich objęta jest tajemnicą. Odwiedzając Redwood możemy wyobrazić sobie jak wyglądał miliony lat temu las trzeciorzędowy.

   Ze względu wyjątkowość tutejszej flory obszar obydwu parków wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Sekwoja w PArku Stanowym Redwoods, Kalifornia

Sekwoja w Parku Stanowym Redwoods

Oregon Coast – Wybrzeże Oregonu

   Trzeciego dnia naszego USA Highactive Roadtrip 2021 dotarliśmy do granicy stanu Oregon. To właśnie kilka celów w Oregonie i stanie Waszyngton było dla nas najważniejszych podczas tego wyjazdu, ponieważ w tych stanach jeszcze nigdy nie byliśmy. Sam Oregon oferuje ogromną ilość atrakcyjnych turystycznie (choć wciąż mało obleganych) miejsc i spokojnie można byłoby spędzić tutaj kilka tygodni. Jest to jeden z najmniej zaludnionych stanów USA, a jego przestrzeń wypełnia magiczna wręcz przyroda. Mnie osobiście najbardziej interesowało wybrzeże Oregonu, które przez wielu uważane jest za najpiękniejsze w USA. Charakteryzuje się ono wysokimi (nawet do 300 m) klifami, poszarpaną licznymi zatoczkami linią brzegową i niezliczoną ilością wysepek skalnych wystających z oceanu. 

Oregon Coast - Wybrzeże Oregonu

Oregon Coast – Wybrzeże Oregonu

Park Stanowy Harris Beach

   Mglista i pochmurna pogoda utrzymywała się nadal po wyjeździe z Redwoods i mieliśmy duże obawy, czy zobaczymy cokolwiek na wybrzeżu. W porze obiadowej dotarliśmy w okolice plaż Parku Stanowego Harris Beach. Było wietrznie, ale mgły powoli zaczęły się rozstępować. Zaczęliśmy więc od posiłku, który był jednocześnie wyczekiwaniem na poprawę pogody. Pomysł spodobał się mewom, które postanowiły przyłączyć się do biesiady. 😉 

Posiłek w Parku Stanowym Harris Beach. Oregon Coast

Piknik w Parku Stanowym Harris Beach

   Po obiedzie nieco się przejaśniło i mogliśmy udać się na pierwszy spacer wybrzeżem Oregonu. Nieco zmartwił nas tłum ludzi, bo nie tego szukaliśmy na północy, ale infrastruktura parku (duże parkingi, miejsca biwakowe) sprzyja popularności turystycznej tego miejsca. Nasze główne cele tego dnia (jak i najważniejsze miejsca, które chcieliśmy odwiedzić na Oregon Coast) były nieco dalej na północ, więc po krótkim zwiedzeniu okolicy plaży udaliśmy się pośpiesznie w stronę kolejnych punktów z naszej listy.

Plaża w Harris Beach State Park. Oregon Coast

Plaża w Parku Stanowym Harris Beach

Samuel H. Boardman State Scenic Corridor

   Samuel H. Boardman State Scenic Corridor jest parkiem stanowym, który chroni jedne z najpiękniejszych obszarów wybrzeża Oregonu. Był moim głównym celem na liście miejsc do odwiedzenia w tym stanie, choć podobnych na tutejszym wybrzeżu jest z pewnością znacznie więcej. 

   Przez park poprowadzony został szlak pieszy Oregon Coast Trail. Wije się on wzdłuż wybrzeża przez 43 km, klucząc pośród 300-letnich świerków i kilku naturalnych łuków skalnych i mostów, mijając plaże i nadmorskie wydmy. Park ochrania dziką przyrodę i unikatową linię brzegową ze 130 skałami i wyspami zdobiącymi wybrzeże. 

 Samuel H. Boardman State Scenic Corridor, Oregon Coast

Park Stanowy Samuel H. Boardman State Scenic Corridor

Natural Bridges

   W wybrzeżu Oregonu zakochałem się po raz pierwszy, gdy na jednym ze zdjęć zobaczyłem Natural Bridges. To miejsce stało się dla mnie wtedy ikoną Oregon Coast i to właśnie tu chciałem przede wszystkim dotrzeć. Natural Bridges leży na obszarze Samuel H. Boardman State Scenic Corridor, tak więc dotarliśmy tu wkrótce po wjechaniu na teren parku. Pogoda okazała się dla nas łaskawa i mogliśmy podziwiać tutejsze panoramy w pełnej okazałości. 

Natural Bridges, Oregon Coast

Natural Bridges

   W dodatku, po raz pierwszy od dwóch dni, pojawiły się korzystne warunki do lotu dronem. Dzięki temu złapać mogłem wyjątkowe kadry z tego niezwykłego miejsca. Zdjęcia te znajdziecie oczywiście w galerii. 😉 Dzięki zdjęciom z lotu ptaka możemy w pełniejszy sposób doświadczyć uroku poszatkowanej linii brzegowej wybrzeża Oregonu, ponieważ ciężko jest odnaleźć sprzyjającą takim widokom perspektywę z poziomu lądu. 

Oregon Coast - wybrzeże Oregonu

Wybrzeże Oregonu z lotu ptaka

Pożary w Oregonie

   Godzina spędzona w tym miejscu zrekompensowała nam wcześniejsze dwa dni niepogody. Przyszedł czas na podjęcie decyzji do co dalszego kierunku podróży. Prognozy pogody nie były optymistyczne, chcieliśmy też zmienić krajobraz na bardziej górski. Niewątpliwie wybrzeże Oregonu kusiło i zachęcało do dalszego podążania trasą drogi US Route 101, jednak zdecydowaliśmy się wjechać wgłąb lądu w kierunku Parku Narodowego Crater Lake.  

Crater Lake, Oregon

Zasnute dymami Jezioro Kraterowe w Parku Narodowym Crater Lake

   Od tego momentu trasę naszej podróży rysowały już nie tylko warunki pogodowe, ale przede wszystkim mapa pożarów, które szalały w południowym Oregonie i we wschodnich rejonach stanu Waszyngton. Rejony te są od lat narażone na pożary i mieszkając przez ponad rok w Kalifornii widzieliśmy nie raz na własne oczy siłę żywiołu ognia. Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się jednak z ciągnącymi się na obszarze tysięcy kilometrów kłębami dymu, które potrafią zupełnie zasłonić widoki. To przygnębiające uczucie widzieć już teraz niechybne skutki zmian klimatycznych, których będziemy w przyszłości doświadczać coraz częściej. 

Wybrzeże stanu Waszyngton

   Trasę naszego road tripu musieliśmy nieco zmodyfikować i kreować ją odtąd na bieżąco. Tę część pobytu w Oregonie opiszemy jednak w osobnym artykule. Nad wybrzeże wróciliśmy ponownie po dwóch dniach w okolicy Astorii, gdzie przez most Astoria-Megler przedostaliśmy się do stanu Waszyngton.  

   Oddany do użytku w 1966 roku most Astoria-Megler stanowi przeprawę przez ujście rzeki Kolumbia do Pacyfiku. Długość 6545 m czyni go najdłuższym mostem kratownicowym w Ameryce Północnej. Most przecina granice stanów, tak więc wjeżdżając na niego w Astorii w stanie Oregon, wyjeżdżamy w Megler w Waszyngtonie. Stąd już całkiem blisko (jak na amerykańskie odległości) to Parku Narodowego Olympic, który był naszym kolejnym celem podróży.

Most Astoria-Megler. Oregon - Washington

Most Astoria-Megler na granicy stanów Oregon i Waszyngton

Park Narodowy Olympic

   Olympic jest jednym z najbardziej dzikich parków narodowych USA. Znajdują się tu piękne plaże, fascynujące lasy deszczowe i góry. Przyroda jest tu po prostu fenomenalna i do granic dziewicza. Napiszemy jeszcze o nim więcej w kolejnym artykule, a teraz wspomnimy tylko wizytę na plażach, które zamknęły naszą trasę zwiedzania amerykańskiego wybrzeża Pacyfiku.

Ruby Beach

   Wjeżdżając do Parku Narodowego Olympic skierowaliśmy się prosto na Ruby Beach, jedną z ciekawszych plaż w tej części parku. Przybrzeżne krajobrazy są tutaj podobne do tych w Oregonie, choć te wydają się jakby bardziej dzikie. Soczysta zieleń drzew i innych roślin kontrastuje z błękitem oceanu. Pejzaże dopełnione są tu wystającymi na plaży skałami i drewnianymi szczątkami starych świerków zalegającymi w wodzie i piasku. Mimo, iż nie przepadam za plażami to muszę przyznać, że panuje tu niezwykły klimat.

   Widokowo pogoda była niezła, jednak było chłodno (ok. 15 stopni C) i wiał silny wiatr. Pogoda średnio więc nadawała się na plażowanie. 😉 

Plaża Ruby Brach. Park Narodowy Olympic, Waszyngton

Plaża Ruby Brach w Parku Narodowym Olympic

Saga Zmierzch i Treaty Line

   Żeby dojechać do kolejnej plaży na naszej liście (Rialto Beach) nie jesteśmy w stanie trzymać się linii brzegowej, gdyż droga US Route 101 omija tu ujście rzeki Quileute do oceanu. Z drogi 101 musimy odbić w 110, którą dojeżdżamy do Mora Rd i nią kierujemy się prosto na plażę. Skrzyżowanie to jest ciekawe dla miłośników Sagi Zmierzch, bo to w tym miejscu przebiega granica, której wampiry przekraczać nie mogły. 😉 Wcześniej zresztą, minęliśmy miejscowość Forks, która w filmie nosi nazwę Twilight. Mimo, iż większość scen do filmów Saga Zmierzch kręcono w okolicach Portland w stanie Oregon, to w Forks znajdziemy pełno nawiązań do Sagi, które napędzają atrakcyjność turystyczną miasteczka. 

Saga Zmierzch - Treaty Line

Treaty Line z filmu Saga Zmierzch

Rialto Beach

   Plaża Rialto Beach jest obszerna i piękna. Olbrzymie ilości jasnego drewna podkreślają zachowaną tu dzikość przyrody. Chciałoby się tu zatrzymać na dłużej, jednak warunki pogodowe temu nie sprzyjały. Sprawdziliśmy jeszcze raz pogodę i podjęliśmy decyzję o zakończeniu zwiedzania wybrzeża. Czekały na nas inne wyzwania, nie mogliśmy się już doczekać Gór Kaskadowych Północnych

Na plaży Rialto Beach, Park Narodowy Olympic, Waszyngton

Na plaży Rialto Beach, Park Narodowy Olympic

   Od rozpoczęcia podróży w San Diego zrobiliśmy pawie 4 tysiące km, żeby dotrzeć do wysuniętych najdalej na północ plaż zachodniego wybrzeża USA. Pominęliśmy przy tym duży kawałek wybrzeża Oregonu, część wybrzeża Waszyngtonu, a kilku miejsc w Kalifornii nie zobaczyliśmy z powodu niekorzystnej pogody. Wciąż mamy więc sporo miejsc, które pozostały nam do odwiedzenia w przyszłości, ale w tak malownicze rejony zawsze chętnie się wraca.

   W kolejnym artykule wjedziemy już wgłąb lądu… 🙂

Wybrane powiązane posty

Posted in Road tripy, USA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *